Taki pomysł przedstawiło w ostatnich dniach Ministerstwo Infrastruktury. Sprawa dotyczy osób, które przygotowują się do egzaminu na prawo jazdy. Rząd proponuje umożliwienie tym osobom jazdy własnym samochodem jeszcze zanim otrzymają oni dokument potwierdzający uprawnienia. Taka jazda miałaby za zadanie lepiej przygotować ich do egzaminu i pozwolić na oswojenie się z samochodem.
Oczywiście nie ma tu mowy o zupełnie samodzielnej jeździe bez uprawnień. Musiałaby się ona odbywać pod okiem osoby posiadającej prawo jazdy od co najmniej 5 lat. Nie mogłaby to jednak być przypadkowa osoba, a ktoś spokrewniony z kierowcą w pierwszej linii, czyli matka lub ojciec albo opiekun prawny. Z takim pasażerem przyszły kierowca mógłby prowadzić swój pojazd tylko po ukończeniu szkolenia praktycznego w szkole jazdy, czyli po zrealizowaniu min. 30 godzin jazdy z instruktorem.
Okres, w jakim taki kandydat na kierowcę mógłby w ten sposób doskonalić swoje umiejętności prowadzenia pojazdów nie został jeszcze określony, ale prawdopodobnie będzie to czas od roku do dwóch lat. Kierowca z opiekunem mógłby jeździć po wszystkich drogach oprócz tras ekspresowych i autostrad.
Czy niezbędne będzie odpowiednie przystosowanie samochodu? Na szczęście propozycja ministerstwa nie przewiduje konieczności wyposażenia samochodu w dodatkowe pedały po stronie pasażera, jak to się ma w przypadku pojazdów używanych przed OSK. Jedynym warunkiem będą tutaj dodatkowe lusterka, które umożliwią opiekunowi obserwację otoczenia na drodze. Montaż dodatkowej pary lusterek nie wymaga większej ingerencji w pojazd, dlatego jazda będzie możliwa praktycznie każdym domowym samochodem.
Czy takie zmiany rzeczywiście umożliwiłyby młodym kierowcom lepsze przygotowanie do egzaminu praktycznego na prawo jazdy? Głosy są podzielone. Przeciwnicy tego rozwiązania zastanawiają się nad kwestią kwalifikacji osoby nadzorującej jazdę młodego kierowcy. Teoretycznie każdy kierowca z pięcioletnim stażem powinien wzorowo znać przepisy ruchu drogowego i oczekiwałoby się od niego, że będzie potrafił odpowiednio je przekazać i wymagać ich stosowania od przyszłego kierowcy. Jednak jest to tylko teoria i niestety liczba wypadków drogowych w naszym kraju wcale nie maleje. Osoby, które swoje zdanie opierają na tych właśnie argumentach obawiają się, że dorośli zamiast przekazywać właściwą wiedzę i umiejętności, będą uczyć młodych kierowców swoich, niepoprawnych i nierzadko niebezpiecznych zachowań na drodze.